piątek, 3 sierpnia 2012

WADERY




Nie pisz do mnie
górachnoc

zabierze sprzed oczu każdy taki szczyt. Zamknie
jak dziecku oczy, zmyli trop, zasnuje
opowieść o wilkach, co chronią swoje dzieci



Szczyty nie mają Boga wilków, odpowiesz, niziny
te są przyjazne lasom, lasy
pożarom, pożary - waderom
wyrwą z nich swoje młode



Na wszystko odpowiedź 
ciemna, a zaraz po niej jasna. Mówisz
piszesz, plączesz, bronisz
przed doliną 

Tam nigdy, tam nie, tam tylko 



niskie domy, cisi ludzie, stada owiec, góry
zamienią tu w pastwiska

niedziela, 11 marca 2012

miniatura wiosenna

w tę noc nasz dom drży
na piasku, z wiatru,
z oddechu, z mgły

piątek, 23 maja 2008

[śni mi się...]

Śni mi się, że biegnę, a za zakrętem

jest kościół mały jak złożone dłonie. Śpisz

na stopniach ołtarza, świece palą się jeszcze, dźwięk dzwonu

budzi cię ze snu - wstajesz siwy, zdziwiony

i bosy


szepczesz, że młodość jest jak przedsmak

wielkiego wzruszenia

poniedziałek, 19 listopada 2007

ROZMOWY POGRUCHOTANE

1. ŁUK ELEKTRYCZNY.


...
EXODUS

kwitnie niebo jak kości są pnie brzóz
jest jasno u stóp prorocy
jest jasno prorocy i niebo



obraz szeroki panorama błękitu za oknem
wbija się w ramy szpaler i pień
kwitnie niebo jak kości u stóp
pnie brzóz prorocy i niebo


cios świateł na wprost linie prądu w konarach
jest więc jasno u stóp niebo
prorocy
kwitnie panorama za oknem
obraz błękitu szeroki pnie brzóz szpaler i pień
w ramy wbija się w kości


jest jasno u stóp pnie brzóz
jest jasno cios świateł
prorocy i niebo


2. KUKU łka

niebieska pomarańcza z wierszy i zegary
siadły przy stole. na nim siedział też Sowa
czyli Puchacz o głupim nazwisku, co powtarzał
dosyć często. Nie jest to więc obelgą.


niebieska pomarańcza powiedziała, że nie ma
cienia. A zegary wybrzuszyły się. Nauczył je tego
malarz i jego wąsy, które ponoć wyjął ze wskazówek
a Sowa, czyli Puchacz o głupim nazwisku
wyraził opinię, że butelki wskazują na ból
z jakim każdy odstawia pustą, gdyż


rzecz jest jasna, pusta butelka i pełna butelka
to nie ta sama butelka. Tak sobie warczał
potakiwała mu siniejąca pomarańcza i rdzewiejące zegary


potem zasnęli wszyscy, Sowa skończył referat. Tym niemniej
nikt nie wie, dlaczego kukułka nie doleciała.

PRZEŁOM

Tafle lodu, po których biegliśmy lekko jako dzieci
pękają z trzaskiem, schodzą w głąb
jeziora. Tak wiosna rozpoczyna i kończy epokę
początek jest końcem. A białe dzieciństwo
rozpędza się i zatrzymuje nagle przed tym lodem


to w sumie jak przepaść, w której głębia wody
wymusza silne mosty. Rosną przebiśniegi
bieg zatrzymał się w marcu. Natura roztopu
pozwala na zieleń, na światło, na wszystko
szkoda


stóp ślizgających się po bieli, nasz ciężar
też inny, i inne marzenia
niż chodzenie po wodzie, papierowe loty

POGŁOS


Gdyby przyszło słowo, którym ujmiemy

pory roku, noc krótszą i dłuższą, a potem
dzień
i własne myśli. Chcielibyśmy zawrzeć się
w nim jak w pokoju, gdzie wchodzi się i siada. Mówi się
(czasami):

Widzisz, jakbym szukał
całe życie. Bo szukasz. Proste
a przecież mi już dawno się nie zdarza.



I w tym słowie (coś więcej) i ten pokój
właśnie
z wielkim oknem, widokiem na wnętrze
na zewnątrz, nazwij to
jak chcesz. Na zatokę
(mówią też )

Morze. Za paskiem lądu odkrywa się

horyzont, szerszy błękit. I widzisz, wiesz
słowa kłamią. Przy takiej pogodzie (nie słychać)
fale i piasek tłumią pogłos. Mieszkamy tu
cumujemy. Milczymy (o reszcie.)

poniedziałek, 29 października 2007

autorka zdjęcia: Madia



zamek królowej śniegu

remake

Ekran trzepocze się między oknami, próbuje się wydostać
na zewnątrz, poza błękit. Miejsce jasne
zostało oddzielone od naturalnych świateł. Przenikanie
przez palce nic, wszystko przez ciekły kryształ, ma kolor
bezbarwny, to przecież nie jest barwa

w głębi linie splatają się w siatkę, potem tworzy się przestrzeń
ze złudzeń i z praw perspektywy, idealnie drugi wymiar

elektronowe motyle nie chcą wyjść do trzeciego. Gubią się
bardzo jasno, jak szkło, w którym każdy Kaj i każda Gerda
pokochają spojrzenie równie ciekłe jak z Królestwa Sopli.




Od Północy...



noce pędzą chmury, ja nie widzę. wiatr
że nie słyszę nocy, za rogiem szklarz
rzeźbi w ramie okna dwa małe krzyże
i trzeci


to wszystko na szczęście, na podróż
do wielkiego domu, ojciec kupi meble
skoro nie ma szyb, chociaż tę ramę
dziecko, otworzy się przestrzeń



niebo się rozpogodzi, to ujęte
we własne granice.



**

W małych miastach, przy stolikach
magia śpi. I dym
płynie w zimę, i dzwoni
carillon, carillon, to przesąd
a jednak każdy wznosi oczy
do komina.


W chmurze ma kształt pudełka, a w nim
miś z ósmego lata, lalka
z czwartej wiosny i list
na białym papierze, w głębi
serduszko.